Ogłoszenie

Prace nad zmianą domeny ruszyły.

Cytat na Grudzień

Pisanie nie polega jedynie na wyrażaniu myśli, to także głęboka zaduma nad wymową każdego słowa. - Paulo Coelho, "Czarownica z Portobello"

#1 2009-11-14 21:22:36

vivian

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/user_176.gif

739309
Skąd: Przemyśl
Zarejestrowany: 2009-08-10
Posty: 456
Punktów :   
WWW

[Wiel.]Kara

Z góry ostrzegam, że to nie jest wysokich polotów, ponieważ pisałam to w szkole.

KARA



Poczułam szturchnięcie w bok.
-Polańska, znowu śpisz na lekcji!-po krzyku polonistki całkowicie się ocknęłam.
Wysłuchałam całego wywodu prof. Łagodnej. Wciąż ta sama śpiewka. Czy to moja wina, że jestem śpiąca? Powinna się cieszyć, że coś wiem w ogóle z tego polskiego. W przeciwieństwie do reszty klasy.
Trzy minuty później wyszłam z Anką, moją najlepszą przyjaciółką, z pracowni polonistycznej. Na korytarzu najzwyczajniejszy szkolny gwar.
-Powinnaś przestać imprezować-zaczęła Anka.
-To moje życie-odpowiedziałam oschle.
Nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Niech myśli, że moje życie to jedna wielka impreza. Choć limo pod okiem pod grubym makijażem świadczy o czymś innym.
-Kara, martwię się o ciebie. Od początku sobie grabisz u psorów, a to ostatnia klasa. Chcesz nie zdać egzaminów?
-Nie truj, Ann. Wiem co robię.
-Ale nocne życie? Imprezy i nic więcej? Nie poznaję cię.
-I co z tego, że się zmieniłam? To złe?
Anka pokręciła głową. Może i się martwiła, ale to nie znaczy, że ma mnie niańczyć. Nie jest moją matką.
-Ty nie wiesz co jest dobre, a co złe. Nikt cię tego nie uczył.
Pchnęłam ją na ścianę. Nienawidziłam wspominania o moich rodzicach.
-Posunęłaś się za daleko-warknęłam.
-Taka jest prawda. Boisz się jej?
-Zamknij się!-ryknełam na pół korytarza.-To nie twoja sprawa.
-Polańska, Lec co wy wyprawiacie?-znowu Łagodna.
-Nic, pani profesor. Drobna sprzeczka-odpowiedziałam i poszłam.
Nie odezwałam się już więcej do końca dnia. Wróciłam do pustego domu. Jak się mieszka tylko z zapracowanym ojcem chrzestnym, to trzeba się liczyć z szybkim kursem odpowiedzialności. Jest tego jeden plus-nie pyta mnie o moje nocne eskapady.
Odgrzałam sobie pierogi, zjadłam i zajęłam się lekcjami. Przecież uczyć się muszę. Przynajmniej na jakieś tam 3, 4, żeby się nauczyciele nie czepiali. No i egzaminy końcowe-będę się martwić później.
Kiedy skończyłam z lekcjami, nastawiłam budzik na 22 i położyłam się spać.




Z niespokojnych snów wyrwał mnie ostry dźwięk. Strąciłam winowajcę z półki. Zamknął się. Za oknem było już ciemno. Światło latarni wpadało do pokoju. Wstałam i poszłam pod prysznic. Gorąca woda w pełni mnie rozbudziła. Za chwilę muszę wyjść. Czarny strój i związane włosy prezentowały się jak zwykle dobrze.
W drzwiach zatrzymał mnie mój ojciec chrzestny.
-Dzwoniła twoja wychowawczyni. Prosiła, abyś ograniczyła nocne eskapady, bo śpisz na lekcjach.
-Zabronisz mi?-zapytałam buntowniczo.
-Nie jesteś moją córką Kara, ale zawsze cię tak traktowałem. Może nie byłem najlepszym opiekunem, ale mam nadzieję, że wiesz co robisz.
-Wiem. Nie martw się.
Wyszłam Byłam wściekła. Jak on może ingerować w moje życie? Zwłaszcza teraz. Przez całe życie interesowało go, abym mu nie przeszkadzała. Wciąż go nie było jak potrzebowałam jego pomocy. A teraz co? Obudziło się w nim ojcostwo?
Biegłam przed siebie. Przeskakiwałam kolejne przeszkody. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Stary, opuszczony budynek. Groza czyhająca na niczego niepodejrzającą ofiarę.
-Wychodź!-krzyknęłam.
Intuicyjnie uchyliłam się przed ciosem. Wyciągnęłam z kieszeni małą flarę i ją zapaliłam. Mój przeciwnik krzyknął z bólu i usunął się w cień.
-Zgaś to-jego głos był ciężki i złowrogi.-Wtedy pogadamy.
-Jaką mam gwarancję, że przeżyję? Wczoraj chciałeś mnie zabić.
-A jakie ty miałaś zamiary? Nie przyszłaś przecież na miłą pogawędkę.
Tu mnie miał. Do wczoraj rzeczywiście na niego polowałam. Wczoraj dopiero poznałam całą prawdę. I w tym miejscu powinnam coś wyjaśnić. Do wczorajszej nocy przez ostatnio lato pracowałam dla tajnej organizacji kościelnej, której zadaniem jest ochrona ludzi przed niebezpiecznymi, ich zdaniem, stworzeniami. Nie jestem katoliczką, choć zostałam ochrzona. Nikt mnie nie uczył nauczył modlić się ani kochać Boga. Moi rodzice zginęli w wypadku, gdy miałam 3 latka. Nie bardzo ich pamiętam. Wychowywał mnie wiecznie zajęty ojciec chrzestny. W lipcu znów miałam zatarg z jedną z osiedlowych band. Schowałam się w pobliskim kościele. Jeden z księży złożył mi dziwną propozycję. Najpierw wybuchnęłam śmiechem. Kiedy opowiedział mi o rodzicach i ich pracy oraz pokazał mi dowody, uwierzyłam. Moi rodzice byli łowcami potworów. Oglądaliście „Van Helsinga”? Ich praca polegała mniej więcej na tym samym. Tylko oni mieli zabijać te istoty. Teraz ja zajęłam ich miejsce. Noc w noc polowałam na potwory, wierząc, że robię dobrze. Do wczorajszej nocy.
-Myślałam o tym co mi powiedziałeś-zaczęłam.
-I wierzysz mi?
-Nie wiem już w co wierzę. To co mówisz ma sens, ale to dla mnie za mało. Chcę, żebyś mi jeszcze opowiedział o moim rodzie.
-Więc zgaś flarę. To światło mnie oślepia.
-Nie zaatakujesz mnie?-spytałam.
-Nie. Dla ciebie zrobię wyjątek.
Podniosłam prawie wypaloną flarę i wyrzuciłam ją prze otwór, który był kiedyś oknem. Tylko światło gwiazd i księżyca oświetlało część wnętrza budynku.

Koniec cz.1


Utrzymaj jednak wiarę i zachowaj twarz
tyle mamy w sobie zła ile widzą inni
Zdobyć świata szczyt albo przeżyć jeden dzień
Zapamiętać sny i zrozumieć jeden z nich

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.error-skateboards.pun.pl www.battlekings.pun.pl www.gra-fairy-tail.pun.pl www.crashdayforum.pun.pl www.bstp.pun.pl