Ogłoszenie

Prace nad zmianą domeny ruszyły.

Cytat na Grudzień

Pisanie nie polega jedynie na wyrażaniu myśli, to także głęboka zaduma nad wymową każdego słowa. - Paulo Coelho, "Czarownica z Portobello"

#1 2009-11-20 18:44:36

 Piru

http://matma4u.pl/style_images/1/folder_team_icons/jadmin.png

status 5856475
Call me!
Skąd: z Zadupia
Zarejestrowany: 2009-04-09
Posty: 1489
Punktów :   
WWW

Wyzwanie nr. 6 Akejszon vs. Elena_1997

[Kolejność jak zwykle przypadkowa]

Praca nr. 1

- Mamo! Dlaczego nie?! - krzyknęłam oburzona.

- Kasiu, kochanie. Dobrze wiesz, że mnie nie ma w domu prawie cały dzień, twój ojciec wyjechał na tydzień, a ty przecież nie możesz się nim zaopiekować.

- Niby dlaczego?

- Świetnie wiesz dlaczego.

- Bo mi amputowali nogę?! Dlatego?! Mamo nie jestem dzieckiem. Mam piętnaście lat i umiem z tym żyć. Poradzę sobie.

- Ale po co Ci w ogóle kot?

- Sama powiedziałaś, że Ciebie nigdy nie ma w domu, a tata wyjechał. Wiesz jak potwornie mi się nudzi popołudniami w domu? Jedyne, gdzie mogę wyjść, a właściwie wyjechać na moim wózku to do naszego ogródka. A tak mogłabym się z nim pobawić... Mamo proszę.

Mamie chyba zabrakło argumentów, bo tylko westchnęła i powiedziała:

- No dobrze. Ale to ty masz się nim zajmować.

- Dzięki mamo! Jesteś super! - podjechałam i uściskałam ją. Mama odwzajemniła uścisk i westchnęła.

- Muszę skończyć gotować obiad, a potem możemy pojechać poszukać jakiegoś kotka.

- Pomóc Ci?

- Nie, nie trzeba córeczko. Możesz iść do swojego pokoju poczytać.

- Dobrze. - odwróciłam się i pojechałam do swojego pokoju. Wzięłam do ręki książkę, ale nie chciało mi się czytać. Myślałam jakiego kotka chciałabym sobie kupić. Doszłam do wniosku, że najbardziej podobałby mi się bury w łatki. Potem mama zawołała mnie na obiad. Zjadłam szybko i mama poszła wyjechać autem przed dom. Ja wyjechałam na swoim wózku i zamknęłam dom na klucz. Przesiadłam się do auta, a wózek mama włożyła do bagażnika naszego dżipa.

Kiedy już dotarłyśmy na miejsce zobaczyłam tylko klatek z kotkami od dużych, słodkich, z masą plamek po te malutkie, całkiem białe, a niektóre łyse. Nie mogłam się zdecydować mimo, że chodziłam po schronisku dobrą godzinę. I wtedy go zobaczyłam: małego, słodkiego, całego w ciapki kotka, który właśnie pił mleczko.

- Mamo! Mamo! Chcę tego. Mogę go kupić? Proszę, proszę, proszę.

Moja mama chwilę się zastanowiła, ale w końcu powiedziała:

- Dobrze, ale pamiętaj masz się nim opiekować.

Zgodziłam się i kupiłyśmy kotka. Po powrocie do domu mama już musiała jechać do pracy, a ja postanowiłam nakarmić kotka. Dałam mu Whiskas, który również kupiłyśmy z mamą, kiedy wracałyśmy i nalałam trochę mleka do miseczki. Najpierw Pusio(bo tak nazwałam swojego kotka) chodził wokół patrząc swoimi wielkimi, brązowymi oczami, a potem zaczął pić i jeść. Przyglądałam się temu z radością. Potem postanowiłam wyjść z nim do parku. Wzięłam kurtkę, Pusia na wózek i wyszłam. Na szczęście siedział grzecznie obok mnie i nie próbował uciekać. Wtedy miałabym niemały problem ze złapaniem go. Przejechałam ostrożnie przez ulicę, najpierw rozglądając się w obie strony. Do parku miałam dziesięć minut jazdy moim wózkiem, więc nie spieszyłam się zbytnio. Powoli jechałam przed siebie nie spuszczając Pusia z oczu ale co chwilę patrzyłam przed siebie, żeby w nikogo nie wjechać. Po chwili dotarliśmy do parku, a tam przystanęłam na uboczu, pod wielkim dębem i zaczęłam bawić się z Pusiem. Głaskałam go i rzucałam nad niego różnokolorowe, jesienne liście. Kotek wydawał się być zadowolony, że tak bardzo się nim interesuję, bo co chwilę pomrukiwał i ocierał się o mój brzuch. Potem pojechaliśmy nad mały stawik, który znajdował się po środku parku i zawsze pływało w nim dużo kaczek. Na szczęście Pusio nadal zachowywał się bardzo spokojnie co mnie ucieszyło. Zostaliśmy w parku jeszcze chyba ponad godzinę. Czas mijał nam bardzo szybko, nie nudziliśmy się. Po jakimś czasie stwierdziłam, że może warto zadzwonić do mamy, żeby się nie martwiła, kiedy wróci do domu, a mnie jeszcze nie będzie.

- Mamo? Ja jestem jeszcze w parku. O której wrócisz do domu?

- Za jakąś godzinę kochanie. Nie siedź w parku do późna. Papa.

- Papa!

Schowałam telefon i zobaczyłam, że mam w kieszeni również mp4. Miałam tam parę niezłych kawałków, więc włączyłam na cały regulator i wsadziłam sobie słuchawki do uszu. Wzięłam Pusia na ręce i postanowiłam wracać do domu. Stałam na chodniku czekając aż wszystkie samochody przejadą, kiedy nagle Pusio wyskoczył z moich rąk i zaczął biec w stronę trawnika. Obróciłam się tak szybko na ile pozwalał mi wózek. W chwili, gdy ruszyłam do przodu usłyszałam za sobą hałas. Musiał być głośny, bo cały czas miałam na sobie słuchawki i nie słyszałam niczego innego. Obróciłam głowę i zobaczyłam straszny widok. Przede mną, w miejscu, gdzie przed chwilą stałam jakiś chłopak na motorze wpadł z całej siły w latarnię. Jego głowa była wygięta pod nienaturalnym kątek, a resztę ciała przywalił motor. Zbiegli się ludzie, a ja popatrzyłam na Pusia, który teraz grzecznie stał obok wózka czekając aż wezmę go na ręce. To dla tego uciekł. Wiedział, że za nim pobiegnę. Przyniósł mi szczęście. Uratował mnie, bo przez mp4 nie słyszałam nadjeżdżającego motoru. Wolałam sobie nie wyobrażać co by się stało, gdyby go tutaj nie było...


Praca nr. 2

Małego Johny’ego obudziło jakieś poruszenie. Zanim sam zdążył się zorientować, co jest jego przyczyną, ktoś go szturchnął i powiedział:
-Stary Jack opowiada o Aldzie Ramos.
Mały Johny nie miał pojęcia, o co chodzi, ale przyczyna podnieconych szeptów zainteresowała go i czuł, że dla reszty załogi to coś ważnego, więc zwlókł się z koi. Wcisnął się pomiędzy żeglarzy stłoczonych przy Starym Jacku. Stary Jack był znany jako najstarszy członek załogi a przy tym najsprawniejszy sternik. Siedział teraz na niskim taborecie z butelką jakiegoś podłego trunku w ręce. W świetle lampy olejnej jego pobrużdżona przez zmarszczki twarz tworzyła maskę złożoną z cieni.
Zaintrygowany Mały Johny rozsiadł się na tyle wygodnie, na ile pozwalał ścisk. Cała poranna wachta zebrana we wspólnej kajucie nie była najlepszym pomysłem w upalny dzień taki jak ten. Kilkanaście spoconych ciał dorosłych mężczyzn nie wpływało dobrze na czystość powietrza w pomieszczeniu.
Żeglarze, niczym dzieci, z napięciem wpatrywali się w Starego Jacka, który powoli nabijał fajkę. Wyglądało na to, że był to swego rodzaju rytuał, nieznany dla niewtajemniczonego Małego Johny’ego, który dopiero niedawno dołączył do załogi. Wiekowy marynarz zaciągnął się kilka razy, a pod sufit popłynął szary dym, skręcający się w spirale. W końcu kajutę wypełnił miarowy chrapliwy głos:
-Wszyscy wiedzą, kim była Alda Ramos.- Cała wachta skwapliwie przytaknęła i tylko jeden Mały Johny siedział, nieco skonfundowany. – A tym, którzy nie wiedzą, zaraz wytłumaczę. Alda Ramos była koszmarem wszystkich kupców, którzy wieźli swoje towary przez Morze Karaibskie. Piracka bandera z kotem trwożyła serca nawet najdzielniejszych mężów, a szkarłatne żagle na horyzoncie oznaczały zgubę dla całej załogi. Mówiono, że ten, kto usłyszy szczęk szabli Aldy Ramos wyjmowanej z pochwy, nie usłyszy w życiu już nic więcej. O urodzie piratki krążyło wiele legend. Niektóre z nich mówiły, że piękno syren, zwodzące nierozsądnych marynarzy, nie równało się jej pięknu. Inne głosiły, że Alda Ramos jest tak brzydka, że nawet Lewiatan uciekł na jej widok. A prawda jest o wiele bardziej skomplikowana.
Zanim została jeszcze najzuchwalszym grabieżcą mórz, Alda Ramos była córką bogatego kupca. Od najmłodszych lat kochała ocean, a jej ojciec zwykł mawiać, że urodziła się nie by stąpać po lądzie, ale po pokładzie statku. Zawsze pływała z nim na długie wyprawy kupieckie, a podczas nich nauczyła się biegać po takielunku z taką sprawnością, że mogła konkurować z najwytrawniejszymi żeglarzami. Jej mapy były najdokładniejsze i nikt nie potrafił jej pokonać w szermierce. Jeden rzut oka na gwiaździste niebo wystarczał jej, by poznać dokładną pozycję statku. W niczym nie odstawała od reszty załogi, a żeglarze traktowali ją jak swoją. Stary Ramos był dumny ze swojej córki i cieszył się, gdy widział, jak ta patrzy na pieniste fale z miłością. Wiedział, że jest godną dziedziczką kupieckiego rodu.
W tych czasach jej uroda była sławna we wszystkich portach, w których tylko się pojawiła. Opowiadano włosach czarnych jak morskie głębiny, oczach ciemnych jak bezgwiezdna noc i ciętości języka godnej pirackiej szabli. I rzeczywiście, nikt nie zadzierał z Aldą Ramos, nie usłyszawszy później zjadliwej odpowiedzi. Ciężko było jej dotrzymać kroku w piciu wszelakich trunków, a na pewno nikt nie oszukiwał tak jak ona w grze w kości.
Należy wspomnieć, że stary Ramos był bardzo przesądnym człowiekiem. Uważał na czarne koty, dbał, by przypadkiem nie zbić lustra i bardzo starał się nie rozsypać soli. W jego kajucie obok podkowy stała porcelanowa figurka kota przynoszącego szczęście. Posążek rzeczywiście przez długi czas zapewniał spokój, ale gdy Alda osiągnęła wiek dorosłej kobiety, statek ojca zaatakowali jej przyszli kamraci. Z każda inną załogą piratów na pewno by sobie poradzili, ale los zaprowadził ich prosto w paszczę „Gniewnego”, najstraszliwszej pirackiej jednostki tamtych czasów. Załoga kupieckiego statku bardzo szybko poległa w starciu ze zbrojnym okrętem. Alda Romos walczyła ramię w ramię z marynarzami swojego ojca i z jej ręki padło kilku piratów. Zaimponowała swoją zajadłością Berrylowi Smithowi, kapitanowi „Gniewnego”. Podobał mu się jej gniew i upór, z którym broniła rodzinnego statku. Niestety, podczas walki Alda została poważnie ranna. Pałasz wrogiego pirata pozbawiła ją lewej nogi, a jej ojciec stracił życie.
Ranną Aldę przeniesiono na piracki okręt, a tam postawiono alternatywę: dołączenie do załogi lub śmierć. Wybrała życie pośród wrogiej załogi, mimo że nienawiść do morderców jej ojca zjadała ją od środka. Wiedziała, że tylko zgodziwszy się na współpracę, natrafi kiedyś na dogodny moment na zemstę. Była posłuszna i przyzwyczajała się do drewnianej protezy, która zastąpiła nogę straconą w walce. Wkrótce dała radę walczyć na tyle sprawnie, że nie odstawała od reszty załogi. Najdłużej zajęło jej nie wracanie do zdrowia i nauka życia z drewnianą nogą, ale zdobycie zaufania kapitana „Gniewnego”. W końcu, po wielu latach od trafienia na okręt, nadarzyła się okazja. Alda zdążyła już doczekać się pozycji drugiego oficera i dowodziła nocną wachtą. Znalazła wśród jej członków kilku zaufanych ludzi, o których wiedziała, że może im ufać.
Postanowiła działać, gdy okręt zawinął do portu w Jokohamie. Dzienna wachta i część porannej dostała przepustki do miasta, więc na statku zostało niewielu piratów. Podpalenie okrętu tak, by nikt nie dał rady ugasić pożaru, było kwestią minut.
Jeśli ktoś w Jokohamie nie chciał, żeby go odnaleziono, nie było z tym problemu. Miasto rozciągało się nie tylko na nabrzeżu, ale także w głąb lądu, więc nie należało się tylko pokazywać przez pewien czas w portowych knajpach. Tak też zrobiła Alda Ramos. Nie musiała się zastanawiać nad swoją przyszłością. Przez czas, który spędziła na „Gniewnym”, tak bardzo pokochała wolność, którą daje piractwo, że nie wyobrażała sobie życia w inny sposób. Chcesz czegoś?- skradnij to! Chcesz pić rumu do woli?- pij! Chcesz żeglować tam, gdzie cię oczy poniosą?- żegluj! Nie wyobrażała sobie więcej życia podporządkowanego prawu lub życzeniom ojca. Od tej pory morze wyznaczało jej drogę, a ona go słuchała.
Z „Gniewnego” skradła odpowiednią ilość pieniędzy, by kupić i wyposażyć okręt, nająć załogę i zrobić zapasy jedzenia i wody. Najwięcej czasu zajęło szukanie odpowiedniego statku. Chciała, aby stał się postrachem mórz opiewanym w szantach. Musiał być szybki, zwrotny i dobrze uzbrojony.
Równocześnie prowadziła poszukiwania załogi. Potrzebowała ludzi zaprawionych w boju, ale równocześnie dobrych żaglarzy. Ci, których wybierała, łatwo zgadzali się na dołączenie do jej załogi, bo już wtedy miała reputację bezwzględnej wojowniczki. W pirackim światku niemal każdy znał opowieści o jednonogiej drugiej oficer „Gniewnego”, która włada szpadą, jakby była w pełni sprawnym mężczyzną . Sławna była jej umiejętność planowania abordażu i nieomylność w nawigacji. Tak więc szybko skompletowała wspaniałą załogę, którą w przyszłości będzie się przestrzegać dzieci przed piractwem.
Pewnego dnia, gdy przemierzała targ w Jokohamie, natrafiła na znajomą figurkę porcelanowego kota. Przypomniała sobie, że identyczna zdobiła kajutę jej ojca. Postanowiła, że i jej będzie przynosić szczęście. Od tej pory wizerunek figurki szczęśliwego kota miał widnieć na banderze jej statku.
Wkrótce znalazła ledwo co zwodowany statek odpowiadający jej wymaganiom. Nie był ani zbyt mały, ani za duży. Jego ładownia miała akurat taki rozmiar, by pomieścić zapasy i łupy. Aldzie podobała się zgrabna sylwetka statku. Wiedziała, że nie minie wiele czasu, jak stanie się najlepiej rozpoznawanym pirackim okrętem, że już niebawem w portach będzie słychać szanty o „Różanopalcej”.
Tak też się stało. „Różanopalca” zastąpiła „Gniewnego” na miejscu najstraszliwszego pirackiego okrętu. Nastały ciężkie czasy dla handlarzy, którzy przepływali przez Morze Karaibskie. Zatrudniali najemników do ochrony statków, ale to niewiele dawało w obliczu przemyślanej taktyki Aldy Ramos i jej załogi. Dzięki dobremu poinformowaniu napadała jedynie na statki przewożące najcenniejszy ładunek, więc niebawem dorobiła się wielkiego majątku. Piraci wymawiali jej imię z szacunkiem i otaczali ją niemal nabożną czcią. Na wyspach pirackich zawsze witano ją z wielką pompą, gdyż wiedziano, że przywozi ze sobą bogactwa do sprzedania. Przez wiele lat cieszyła się szczęściem. Nikt nie śmiał stawać do walki z kobietą, o której mówiono, że jest w stanie przywołać krakena.
Szczęśliwy kot zawiódł po raz drugi w jej życiu, kiedy wiek nieco przygarbił jej plecy i poznaczył twarz zmarszczkami. Pod tym obliczem jednak nadal kryło się to samo zdecydowanie i siła, która przyniosła jej sławę, majątek i reputację. Nie stała się ani trochę bardziej łagodna.
Marynarka Brytyjska postanowiła przedsięwziąć zdecydowane kroki przeciwko Aldzie, bo Imperium ponosiło wielkie straty dzięki jej grabieżom. Została wysłana cała flota, by ukrócić jej działalność. Taktyka Aldy Ramos zawiodła po raz pierwszy. Poległa w starciu z piętnastoma okrętami wojennymi. Bandera ze szczęśliwym kotem nie uratowała jej przed śmiercią.- Stary Jack zamilkł i zamlaskał, po czym pociągnął kilka głębszych łyków z butelki. Porządnie zaciągnął się z fajki i westchnął.
Cała magia towarzysząca opowieści Starego Jacka ulotniła się i pozostawiła Małego Johny’ego z poczuciem zawodu. Z powrotem znalazł się w kajucie pełnej śmierdzących marynarzy, która przypominała mu, że jeszcze tego samego dnia musi wyszorować pokład, pozwijać liny i zakonserwować reling. Cały czas siedział w miejscu, gdy reszta wachty wychodziła z pomieszczenia, powracając do swoich obowiązków. W końcu odezwał się z wyrzutem:
-Te jej koty wcale nie przyniosły szczęścia.
Stary Jack popatrzył na niego przenikliwym wzrokiem.
-Czemu tak myślisz, chłopcze?
- Zginęła. Przecież w końcu Brytyjczycy ją pokonali, nie?
Mężczyzna zaniósł się serdecznym rechotem, który przeszedł kaszel.
- Chłopcze, myślisz, że ja mam większe szczęście, bo przeżyłem więcej lat niż ona? Co z tego, że jestem najlepszym sternikiem na tym okręcie?- powiedział, przechodząc w ostrzejszy ton.- Nikt nie zaśpiewa o mnie szanty, nikt nie opowie o mnie historii, nikt nie będzie pamiętał Starego Jacka. Myślisz, że co jest ważniejsze dla pirata- długie życie, czy sława, bogactwo i wolność?
- Nie jesteś piratem- powiedział niepewnie Mały Johny- to okręt marynarki…
Stary Jack już wstawał, by wyjść, ale zatrzymał się i powiedział cicho:
- Masz rację, nie mogę już więcej nazywać siebie piratem…

Offline

 

#2 2009-11-21 18:07:23

Galena

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/user_176.gif

1052454
Call me!
Zarejestrowany: 2009-11-14
Posty: 112
Punktów :   

Re: Wyzwanie nr. 6 Akejszon vs. Elena_1997

Pomysł - 4
A: 1
B: 3
?: Przykro mi, ale tekst 1 jest dosyć naiwny i przewidywalny w taki negatywny sposób. Albo to po prostu ja wolę opowieści o kimś wielkim niż o dziewczynce bez nogi i jej kotku.
Tekst 2 z kolei to sympatycznie przytoczona opowieść o kobiecie-piracie, gdzie autor mógł sobie pozwolić na idealizm postaci... bo to w końcu opowieść o legendzie, kto widział, żeby legendy miały jakieś tam wady?

   Styl - 3
A: 1
B: 2
?: Tekst 1 praktycznie nie posiada czegoś takiego, co się nazywa uzupełnieniem dialogowym, a na punkcie czegoś mam drobną obsesję. Część dialogowa ogólnie jakaś nietaka mi się widzi, wypowiedzi sztucznawe, a tam, gdzie powinien być wykrzyknik z nieznanej mi przyczyny stoją kropki.
Tekst 2 też nie jest idealny, pojawiają się od czasu do czasu bajery typu "zaufani członkowie załogi, którym mogła zaufać", ale zdecydowanie bardziej przyciąga moją uwagę.

   Poprawność - 4
A: 1.5
B: 2.5
?:
"- Pomóc Ci?" z tekstu 1  - zaimki osobowe małą literą. Serio. I z nowo nabytym kotkiem na spacer... prawa opowieści prawami opowieści, ale to nie działa w taki sposób - zwierzak dałby drapaka i tyle. A i kotom nie daje się mleka, chyba że takiego specjalnie dla kotów. Po krowim 90% dostaje rozwolnienia.

"czystość powietrza"z 2 brzmi co najmniej niezręcznie, przynajmniej dla mnie. Tutaj jednak sytuacja jest o wiele prostsza dla autora - ze względu na to, że opowieść jest przytaczana, a bohaterkę, o którą idzie można uznać za legendę, narrator może pozwolić sobie na idiotyzmy, idealizację i wybielanie wszystkich niewygodnych faktów z życia Aldy.


   Realizacja tematu - 4
A: 2
B: 2
?: Tutaj nie mam wiele do powiedzenia.
   Ogólne wrażenie - 5
A: 2
B: 3
?: jak widać zdecydowanie bardziej do gustu przypadły mi losy pirackiej legendy. Pewnie chodziło o metodę narracyjną, po Brzezińskiej mam słabość do opowieści o bohaterach w tym właśnie tonie...

Suma:
1. 7.5pkt
2. 12.5pkt

Ostatnio edytowany przez Galena (2009-12-05 13:53:51)


http://niekonwencjonalna-ocenialnia.blog.onet.pl
    Emotion, yet peace. Ignorance, yet knowledge.
    Passion, yet serenity. Chaos, yet harmony.
    Death, yet the Force.

Offline

 

#3 2009-11-21 19:04:48

Monima

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/user_176.gif

11450970
Skąd: Ciechanów
Zarejestrowany: 2009-10-10
Posty: 56
Punktów :   
WWW

Re: Wyzwanie nr. 6 Akejszon vs. Elena_1997

Pomysł - 4
Praca 1 - 1
Praca 2 - 3
Styl – 3
Praca 1 - 2
Praca 2 - 1
Poprawność - 4
Praca 1 - 2
Praca 2 - 2
Realizacja tematu - 4
Praca 1 - 2
Praca 2 - 2
Ogólne wrażenie - 5
Praca 1 - 2
Praca 2 - 3
Łącznie 20 punktów.
Praca 1 - 9
Praca 2 – 11


Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.

Offline

 

#4 2009-11-21 20:47:46

 Czarlajna

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/vipn_118.png

4334403
Call me!
Skąd: Somewhere over the rainbow xD
Zarejestrowany: 2009-04-11
Posty: 1027
Punktów :   

Re: Wyzwanie nr. 6 Akejszon vs. Elena_1997

Pomysł (4)
Praca 1 - 1
Praca 2 - 3
Bo... odkąd w gimie obejrzałam Klątwę Czarnej Perły, mam słabość do piratów - to fakt, a poza tym pierwszy tekst był nijaki. Ot, taki po prostu, żeby tylko zrealizować temat.

Styl (3)
Praca 1 - 1,5
Praca 2 - 1,5
W każdym tekście znalazłam to i owo, co mnie w serce i oko dźgnęło, a żeby nie szperać i nie musieć procentów liczyć, to niech będzie po połowie.

Poprawność (4)
Praca 1 - 1
Praca 2 - 3
W jedynce znalazłam motyw, nad którym musiałam się chwilę zastanowić, pytając swoją głowę, co też autor chciał powiedzieć. Plus - ktoś był głodny przy pisaniu? Bo literek było brak!

Realizacja tematu (4)
Praca 1 - 2
Praca 2 - 2

Ogólne wrażenie (5)
Praca 1 - 1
Praca 2 - 4
Nie, żeby złośliwie czy coś. Po prostu pierwszy tekst był taki zwykły, żaden i w sumie nijaki, stąd tylko jeden punkt.

W sumie (20)
Praca 1 - 6,5
Praca 2 - 13,5

I dziękuję bardzo


- Who am I?
<???>
- I'm captain Jack Sparrow!

Offline

 

#5 2009-11-22 11:02:55

 Markus

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/administrator_203.png

7006174
Zarejestrowany: 2009-03-23
Posty: 2644
Punktów :   
WWW

Re: Wyzwanie nr. 6 Akejszon vs. Elena_1997

Pomysł - 4
Praca 1 - 1,5
Praca 2 - 2,5
Styl – 3
Praca 1 - 1,5
Praca 2 - 1,5
Poprawność - 4
Praca 1 - 1,5
Praca 2 - 2,5
Realizacja tematu - 4
Praca 1 - 2
Praca 2 - 2
Ogólne wrażenie - 5
Praca 1 - 2
Praca 2 - 3
Łącznie:.
Praca 1 - 8,5
Praca 2 – 11,5


http://i43.tinypic.com/15qsn0z.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.deicide-online.pun.pl www.skalna-jaskowicka.pun.pl www.kardiologiadziecieca.pun.pl www.ghostscrewclan.pun.pl www.bunt.pun.pl